Hoplici. Okres Klasyczny. Grecja. Taktyka V
Hoplici.
Okres Klasyczny. Grecja I.
Taktyka V
W ramach cyklu "Taktyka" omówiłem m.in. organizację rzymskich legionów, wraz z ich taktyką marszu i obozowania.
Dziś postanowiłem się pochylić nad taktyką prowadzenia wojen w okresie Grecji klasycznej.
Wprowadzenie
Miasta greckie okresu klasycznego toczyły ze sobą szereg wojen używając do tego różnych formacji: hoplitów (ciężkozbrojna piechota), psiloi (lekko zbrojnych), głównie najemnych peltastów (oszczepników), łuczników, jazdy.
W tamtej epoce obywatele miast greckich tworzyli w drodze poboru powszechnego oddziały piechoty, w większości formacje hoplitów. W tej formacji służbę uważano za zaszczytną mając na uwadze prawa obywatelskie związane z przynależnością do hoplitów.
W tamtej epoce obywatele miast greckich tworzyli w drodze poboru powszechnego oddziały piechoty, w większości formacje hoplitów. W tej formacji służbę uważano za zaszczytną mając na uwadze prawa obywatelskie związane z przynależnością do hoplitów.
Hoplici - szlachetna formacja
Dlaczego hoplici są tak istotni w opowieści o Grecji okresu klasycznego?
Hoplici w każdym z miast państw mieli specjalne prawa, od prawa piastowania określonych urządów, np. w Atenach, aż do prawa głosu, np. w Sparcie, gdzie ono przysługiwało jedynie hoplitom.
Oczywiście nie wszyscy obywatele mieli cezus majątkowy hoplity, mając na uwadze koszt uzbrojenia, mniej zamożni obywatele tworzyli formacje lekkozbrojne (psiloi).
Oczywiście nie wszyscy obywatele mieli cezus majątkowy hoplity, mając na uwadze koszt uzbrojenia, mniej zamożni obywatele tworzyli formacje lekkozbrojne (psiloi).
Istotnym dla zrozumienia roli formacji hoplitów jest fakt, że Grecy okresu klasycznego mieli awersje do broni miotającej oraz walki konnej (wówczas jazda przemieszczała się praktycznie "na oklep", nie znano ani siodeł, ani strzemion, bywało, że jazda po dotarciu na pole bitwy spieszała się w celu wzięcia udziału w walce, podobnie jak nasi dragoni w XVIII w. lub ułani w XX w.). Natomiast za godną obywatela uważali Grecy walkę wręcz w formacjach piechoty.
Dochodziło nawet do takich sytuacji, gdy już Sparta była zmuszona przebiegiem wojny peloponeskiej do utworzenia jazdy, iż bogaci obywatele Sparty jedynie fundowali konie na potrzeby jazdy, sami walcząc w formacjach hoplitów.
Dochodziło nawet do takich sytuacji, gdy już Sparta była zmuszona przebiegiem wojny peloponeskiej do utworzenia jazdy, iż bogaci obywatele Sparty jedynie fundowali konie na potrzeby jazdy, sami walcząc w formacjach hoplitów.
Wyposażenie hoplity. fot. Piotr Wujec |
Uzbrojenie
Hoplita na swój koszt zaopatrywał się w uzbrojenie obejmujące miecz i włócznię oraz wyposażenie ochronne obejmującą okrągła tarczę (wymagającą szerszego omówienia), pancerz (z brązu lub kilku warstw skóry) hełm z brązu oraz często brązowe nagolenniki.
Kluczowym elementem uzbrojenia obronnego hoplity były tarcza i hełm.
Tarcza hoplity miała ok. 90 cm - 1 m., była wykonana z drewna pokrytego blachą brązową. Tym samym była ona ciężka ważąc ok 7-8 kg, co jest wagą godziwą. Pamiętam jak będąc w podchorążówce podczas zajęć na poligonie z taktyki piechoty ćwiczyliśmy atak biegnąc z AK 47 ważącym ok 5 kg, jak było męczące manipulowanie tą bronią, szczególnie, że docelowo zostałem przeszkolony na artylerzystę, dowódcę plutonu 2S1 tzw. "Goździków":).
Tarcza miała co najmniej dwa uchwyty, jeden przymocowany do dolnej krawędzi, a drugi umieszczony na środku w celu umieszczenia w nim przedramienia hoplity. Widoczna na zdjęciu poniżej replika nie jest wykonana z drewna, a mimo to wnętrze tarczy daje pojecie o układzie tej broni.
fot. Piotr Wujec |
Obok tarczy istotny był hełm wykonany z brązu.
W zakresie uzbrojenia zaczepnego hoplita dysponował włócznią zaopatrzoną w ostrza na obu końcach, jednym był grot włóczni, drugim szpikulec służący do wbijania włóczni w ziemię.
fot. Piotr Wujec |
Formacja w walce
Hoplici byli formacją ciężkozbrojnej piechoty walczącej zespołowo w zwartych formacjach zwanych falangami hoplitów.
Głębokość falangi zależała od planowanych ruchów ugrupowania. Falanga uformowana w szyku głębokim, a tym samym z wąskim frontem - formacja ta miała szansę się przebić. Natomiast w szerokim lecz płytkim uformowaniu falanga mogła próbować oskrzydlić wroga.
Zawsze mnie zastanawiało, jak poszczególni hoplici walczyli w falandze, w znaczeniu ruchów bronią ofensywną i operowania tarczą. Piszę w tym opracowaniu o okresie gdy jeszcze nie było falangi macedońskiej, przypominam - posługującej się bardzo długimi włóczniami (nawet do 7 m), gdy poza pierwszym rzędem kolejne dźgały przeciwnika uczestnicząc w walce, a dalsze samymi drzewcami, poprzez ich pochylenie, osłaniały przed ostrzałem przednie szeregi. To inna późniejsza epoka gdy Macedonia pojawiła się na mapie historii Grecji.
Wbrew potocznemu przekonaniu oraz stwierdzeniom wielu naukowców, jakoby falanga była zwartą formacją hoplitów maszerujących ramię w ramię, tarcza w tarczę, ja uważam, posiłkując się Polibiuszem (grecki historyk i kronikarz, żyjący w Rzymie, w okresie Republiki), że hoplita mając tak dużą tarczę i długą włócznię potrzebował sporo przestrzeni do ruchu, może nawet kilka metrów przeliczając miary rzymskie na współczesne metryczne.
Moim zdaniem "na logikę", skoro hoplita miał zamiar zadać cios, mając na ramieniu obszerną tarczę to musiał się obrócić lekko bokiem w celu wyprowadzenia ciosu włócznią lub mieczem. Tym samym miał on odsłoniętą prawą część ciała (przy założeniu jego praworęczności), którą winien ubezpieczać towarzysz z jego prawej swoją tarczą. Problem jednak w tym, że podczas pchnięcia pchający ustawiał tarczę pod kontem nie dając w tym momencie osłony nawet swojemu lewemu bokowi... trudno sobie wyobrazić równe pchnięcia szyku.
Dochodzę do wniosku, że falanga w okresie klasycznym sprowadzała się pewnie do trzymania linii szeregu, szczególnie pierwszego zwierającego się z nieprzyjacielem, zamiast do ścisłego trzymania szyku tarcza w tarczę, co uniemożliwiałoby użycie broni zaczepnej...
Głębokość falangi zależała od planowanych ruchów ugrupowania. Falanga uformowana w szyku głębokim, a tym samym z wąskim frontem - formacja ta miała szansę się przebić. Natomiast w szerokim lecz płytkim uformowaniu falanga mogła próbować oskrzydlić wroga.
Zawsze mnie zastanawiało, jak poszczególni hoplici walczyli w falandze, w znaczeniu ruchów bronią ofensywną i operowania tarczą. Piszę w tym opracowaniu o okresie gdy jeszcze nie było falangi macedońskiej, przypominam - posługującej się bardzo długimi włóczniami (nawet do 7 m), gdy poza pierwszym rzędem kolejne dźgały przeciwnika uczestnicząc w walce, a dalsze samymi drzewcami, poprzez ich pochylenie, osłaniały przed ostrzałem przednie szeregi. To inna późniejsza epoka gdy Macedonia pojawiła się na mapie historii Grecji.
Wbrew potocznemu przekonaniu oraz stwierdzeniom wielu naukowców, jakoby falanga była zwartą formacją hoplitów maszerujących ramię w ramię, tarcza w tarczę, ja uważam, posiłkując się Polibiuszem (grecki historyk i kronikarz, żyjący w Rzymie, w okresie Republiki), że hoplita mając tak dużą tarczę i długą włócznię potrzebował sporo przestrzeni do ruchu, może nawet kilka metrów przeliczając miary rzymskie na współczesne metryczne.
Moim zdaniem "na logikę", skoro hoplita miał zamiar zadać cios, mając na ramieniu obszerną tarczę to musiał się obrócić lekko bokiem w celu wyprowadzenia ciosu włócznią lub mieczem. Tym samym miał on odsłoniętą prawą część ciała (przy założeniu jego praworęczności), którą winien ubezpieczać towarzysz z jego prawej swoją tarczą. Problem jednak w tym, że podczas pchnięcia pchający ustawiał tarczę pod kontem nie dając w tym momencie osłony nawet swojemu lewemu bokowi... trudno sobie wyobrazić równe pchnięcia szyku.
Dochodzę do wniosku, że falanga w okresie klasycznym sprowadzała się pewnie do trzymania linii szeregu, szczególnie pierwszego zwierającego się z nieprzyjacielem, zamiast do ścisłego trzymania szyku tarcza w tarczę, co uniemożliwiałoby użycie broni zaczepnej...
Organizacja formacji
podobieństwa historyczne polsko-greckie
Wbrew przekazom filmowym (fabularnym), gdzie są pokazywane zwarte formacje hoplitów, jak wiadomo ze źródeł hoplici nie tworzyli formacji jednolitych (tylko składających się z hoplitów). Każdy z hoplitów miał swoich pomocników lekkozbrojnych, czy to helotów, tj. spartańskich niewolników wyzwolonych celem służenia zbrojnie Sparcie, czy też psiloi, tj. lekko zbrojnych obywateli, np. w Atenach. Z przekazów wiadomo, iż w formacjach spartańskich na jednego hoplitę przypadało nawet do siedmiu helotów.
Można tym samym znaleźć analogię organizacji formacji hoplitów do organizacji chorągwi husarskich.
Podobnie jak Greków nobilitowała służba w formacji hoplitów, tak dla naszej szlachty zaszczytem było służyć w chorągwi pancernej, szczególnie w charakterze towarzyszy husarzy. Identycznie, jak w formacjach hoplitów gdzie hoplici stanowili mniejszość, tak w składzie każdej chorągwi husarskiej towarzysze (husarze) stanowili mniejszość, zarówno w chorągwiach koronnych jak i litewskich.
W skład naszych chorągwi husarii wchodzili w większości towarzysze służący na kilka koni, nawet na sześć koni. Oznaczało to, że husarz (nie mylić z huzarem!), czyli taki towarzysz, służący na sześć koni miał pięciu pocztowych. Tym samym w przykładowej chorągwi husarii liczącej nominalnie 100 husarzy mogło być 25 towarzyszy, część służących na sześć a inni na pięć lub trzy konie.
Owszem po jakimś czasie reforma Koniecpolskiego - zabraniająca posiadania towarzyszom liczniejszych niż trzykonne poczty - zwiększyła odsetek towarzyszy w chorągwi, jednocześnie niestety ograniczając znacznie liczebność koni w chorągwi husarskiej.
Owszem po jakimś czasie reforma Koniecpolskiego - zabraniająca posiadania towarzyszom liczniejszych niż trzykonne poczty - zwiększyła odsetek towarzyszy w chorągwi, jednocześnie niestety ograniczając znacznie liczebność koni w chorągwi husarskiej.
Ciekawie historia kołem się toczy.
W Grecji klasycznej obywatele mający pełnię praw służyli w formacjach ciężkozbrojnej piechoty - hoplitów, natomiast oddziały wsparcia, od lekkiej piechoty po łuczników, stały się domeną zaciężnych lub obcych. Dotyczyło to werbowania na potrzeby wojny perskich łuczników oraz najemnych oszczepników (peltastów), którzy wspierali hoplitów - obywateli.
Podobnie w Rzymie okresu republiki obywateli - ciężkozbrojnych legionistów - wspierały lekkozbrojne formacje składające się z członków zależnych plemion (tzw. sprzymierzeńców), o czym szerzej pisałem na moim blogu.
Znowu podobnie było w okresie Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Wówczas Koronne (polskie) lub litewskie formacje, składające się z obywateli - szlachty, na ogół ciężkozbrojne pancerne (husarskie), a odgrywające kluczową rolę przełamującą, były wspierane przez lekkie formacje jazdy. te lekkie formacje były zdominowane przez Kozaków. Kozaków mieliśmy, tak w chorągwiach dragonii gdzie służyli oni obok drobnej szlachty polskiej, ruskiej i litewskiej, jak i chorągwiach kozackich (kozacy rejestrowi).
Wracając do Grecji klasycznej, w miarę rozwoju formacji "pomocniczych" - podobnie jak w Rzeczpospolitej Obojga Narodów dwa tysiące lat potem - liczne formacje lekkozbrojne czasami pokonywały zaprawione w bojach formacje ciężkozbrojnych obywateli.
U nas możemy użyć przykładu bitwy pod Żółtymi Wodami - wielodniowa bohaterska obrona Wojsk Koronnych przed przeważającymi siłami Kozaków i Tatarów, klęska naszej armii nastąpiła dopiero po opuszczeniu przez Polaków szańców, podczas powolnego marszu wraz z taborami w głąb Korony, gdy to nasze spieszone chorągwie znalazły się pod ostrzałem Kozaków, bez możliwości zaatakowania Kozaków w celu doprowadzenia do zwarcia (jazda kozacka ustępowała polskiej i litewskiej).
W Grecji klasycznej zdarzały się podobne sytuacje, w których hoplici byli pokonywani przez lekkozbrojne oddziały, jak np spartańscy hoplici pokonani pod Pylos przez łuczników i peltastów sprzymierzonych miast pod wodzą Aten. Wówczas ateńscy łucznicy i peltaści gradem strzał oraz oszczepów zatrzymali atak spartańskich hoplitów uniemożliwiając Spartanom doprowadzenie do zwarcia z hoplitami ateńskiej koalicji. Następnie wykrwawiona ostrzałem falanga spartańska wycofała się, dzielnie broniąc się do czasu, gdy ich nie obeszli łucznicy ateńscy rażąc broniących się Spartan z pozycji przewyższających spartańskie.
W kolejnym odcinku pochyle się nad kwestią planowania miast w starożytnej Grecji, bazując w szczególności na ciekawej rozprawie zawartej w Archeologii IV 1950-1951, gdzie znajdują się ciekawe ryciny i plany.
W kolejnym odcinku pochyle się nad kwestią planowania miast w starożytnej Grecji, bazując w szczególności na ciekawej rozprawie zawartej w Archeologii IV 1950-1951, gdzie znajdują się ciekawe ryciny i plany.
Dziękuję za uwagę
Piotr Wujec
O autorze: Piotr Wujec - pasjonat łażenia po górach i żagli (sternik jachtowy), miłośnik rodzinnego miasta Warszawy, pasjonat lotnictwa, ukończył Zarządzanie Infrastrukturą Lotniczą na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki, Prawo Lotnicze na Uczelni Łazarskiego oraz kurs szybowcowy Aeroklubu Warszawskiego.
Zawodowo Piotr Wujec jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, doktorantem w Instytucie Prawa Upadłościowego i Restrukturyzacyjnego Uczelni Łazarskiego.
Komentarze
Prześlij komentarz
Informuję.
Na swoim blogu toleruję w komentarzach każdą opinię, jest mi obca poprawność. Poprawność to zabójczyni wolności.
Czy cenzuruję komentarze?
Nie. Cenzura jest zakazana w Konstytucji RP.
Ja cenię sobie wolność słowa i prawo.
Na blogu usuwam wulgarne komentarze.
Proszę unikajmy wulgaryzmów.
Podsumowując.
Informuję o możliwości zaniechania publikacji na moim blogu komentarzy o treści wulgarnej.