Trypolis I. Siadaj proszę pogadamy
Trypolis I.
Siadaj proszę pogadamy
Trypolis I.
Siadaj proszę pogadamy
Piotr Wujec
Postaram się, w kilku
odcinkach, opisać kulturę islamską z jaką zetknąłem się mieszkając kilka lat w
Libii, pokazując jej odmienność od naszej chrześcijańskiej i łacińskiej. Myślę,
pewnie tak jak każdy Europejczyk mający za sobą długi pobyt w kraju
arabskim, że poprawność polityczna zabiła prawdę o tym, że ludzie maja różne
kultury i mają prawo do swojej własnej w swoim kraju. Istotnym jest, aby znać
różnicę między kulturami oraz cenić swoją ... przy okazji nie myląc tolerancji
z uległością.
Zaczynamy?
No to siadaj proszę pogadamy.
fot. Piotr Wujec |
Mieszkałem ładnych kilka lat w Libii w drugiej połowie lat 80 tych XX w.
Dla polskiego jasnowłosego nastolatka, jakim byłem, nie był to łatwy kraj
do życia. Mieszkałem wówczas w dwóch zupełnie odmiennych rejonach Libii,
najpierw w Trypolisie, a następnie w Benghazi.
Po przylocie do Libii najbardziej w oczy rzucał się chaos i
bałagan widoczny już na trypolitańskim lotnisku. Libijscy
pogranicznicy wykonywali szereg gestów, pokrzykując na przybyszy z Polski,
które u nas można uznać za pogardliwe, przeganiając nas i pokrzykując. Byli
aroganccy i butni, na przemian z uśmiechami.
Libijczycy prezentowali dla mnie całe spektrum zachowań od sympatycznych po
nie sympatyczne. Dopiero potem przekonałem się, że są to
uwarunkowania kulturowe. Zrozumiałem, że my Europejczycy od ludzi z innych
kręgów kultury bezsensu i bezpodstawnie oczekujemy respektowania
naszej kultury, co jest mało realnym oczekiwaniem, natomiast co
do Libijczyków w większości czuli oni sympatie do nas
Polaków.
Dopiero po jakimś czasie, po poznaniu odmienności ich kultury
zrozumiałem, że taki ich stosunek do nas chrześcijan wynikał ze sposobu
postrzegania nas poprzez pryzmat ich religii. W naszym chrześcijańskim
podejściu do świata mamy pojęcie innowiercy, a u nich jest podział
na muzułmanów i niewiernych. My mamy katalog nauk Pana Jezusa
zawartych w Nowym Testamencie, w tym zasadę jednakowego traktowania
każdego bez względu na wyznawaną przez niego wiarę, z tego powodu jest u nas
pojęcie "innowierca", już w swojej treści przyznające, iż ten inny ma
też swoją wiarę. Natomiast w kulturze islamu jest inny katalog
pojęciowy niż u nas, jest tam pojecie niewierny,
mające negatywny wydźwięk, a tym samym zdecydowany podział na swoich tj.
wierzących Muzułmanów i nie wierzących w nauki Mahometa , czyli
pozostałych - niewiernych.
Zrozumienie diametralnych różnic kulturowych między naszym chrześcijańskim
światem, do którego należy każdy Europejczyk, nawet deklarujący ateizm, a ich
islamskim światem pomaga wytłumaczyć sobie wiele zachowań. Tym samym będąc tam
przeczytałem Koran, co zwiększyło moje zrozumienie tego jak bardzo się nasze
kultury różnią. Przy okazji doceniłem Nowy Testament, który wówczas po raz
pierwszy przeczytałem.
Pierwsze szoki
Dla mnie pierwszym szokiem kulturowym był widok na trypolitańskim
lotnisku libijskich kobiet zawiniętych od stóp do głowy w białą
szatę, dla przybysza z Polski przypominającą białe prześcieradło lub szmatę.
Szata ta przypominała owszem prześcieradło lecz była od niego grubsza
przypominając płótno. Krawędź tego białego płótna, które okrywało głowę i
część twarzy, arabskie kobiety trzymały w zębach niosąc za swoimi mężami
bagaże, z zachowaniem pewnej odległości za mężem.
Jeszcze większym szokiem był widok wytatuowanych twarzy arabskich kobiet,
na których znajdowały się znaczki, np. na środku czoła. Dopiero potem moi
arabscy znajomi wytłumaczyli mi, że ponieważ w ich islamskiej kulturze
mężczyzna może mieć do 4 żon, to na czołach dzieci tatuuje się
znaczki, celem odróżnienia pochodzących od poszczególnych żon.
Był to trudny okres dla nas w kręgu kultury islamskiej gdzie kobieta tak
mało może. Szereg spraw moja Mama była zmuszona załatwiać w mojej
obecności. Ponadto trudno było ukryć, iz jesteśmy Europejczykami, a prowadząca
samochód moja Mama wzbudzała sensację. Wówczas biali (Europejczycy) mieli tam
specjalne rzucające się w oczy tablice rejestracyjne, tj. numer rejestracyjny
był u nas na tle żółto zielonym gdy tymczasem Libijczycy mieli tablice rejestracyjne
na zielonym tle. Tym samym z daleka liczne libijskie punkty kontrolne
wiedziały, że jadą niewierni... :)
Widać jak wąska była nasza ulica w Trypoli i jak rzucały się w oczy specjalne rejestracje dla Europejczyków. fot. Piotr Wujec |
Warto w tym miejscu przypomnieć, że w kulturze islamu
jest rozległy katalog spraw (obejmujący nawet w szeregu rodzin chodzenie
do sklepu), w których wykonywaniu musi kobiecie towarzyszyć mężczyzna
(mąż, syn, ojciec, brat) lub ich wykonanie przez kobietę
jest uzależnione od uprzedniej zgody jej męża, a w jego braku ojca
lub brata. Jest to diametralnie inna kultura podejścia do kobiet niż nasza
łacińska, a szczególnie polska.
Przypominam, że u nas Słowian, już przed przyjęciem chrześcijaństwa kobiety dziedziczyły i była instytucja rozwodu oraz .... wielki szacunek dla kobiet, co widać po żeńskich nazwach: Ojczyzna, Wisła, Odra, Warta itd.... Dodatkowo przyjmując chrześcijaństwo z Rzymu weszliśmy do kultury łacińskiej i chrześcijańskiej będącej kontynuacją tysięcy lat kultury rzymskiej i hellenistycznej, w której kobiety miały swoje prawa.
Wracając do Libii. Do szeregu rzeczy musiałem tam
przywyknąć, w tym do bezwzględnego podporządkowania w miejscach publicznych ich
kraju, ich kulturze. Należy pamiętać, że w krajach islamskich (za wyjątkiem kilku krajów mających laickie systemu prawne jak Turcja, Syria czy Algieria) nie było rozdziału między prawem religijnym a stanowionym, było tylko obowiązujące prawo religijne wynikające w pierwszej kolejności z Koranu.
Podporządkowanie się ich prawu w miejscach publicznych było dla mnie naturalne i zrozumiałe w ich kraju, tak
jak dziś oczekiwanie przez nas Europejczyków od nich podporządkowania się w Europie naszej kulturze.
Były momenty miłe i mniej miłe, do których musiałem przywyknąć...
Idąc po ulicy ciągle słyszałem skierowane do mnie cmokanie i gwizdy ze strony Libijczyków licznie podpierających ściany mijanych budynków. Owszem niektórzy z nich uśmiechali się życzliwie, lecz wielu po prostu na mnie cmokało lub gwizdało. Byłem zaczepiany, gdyż moja blond czupryna rzucała się im w oczy.
Widać w tle za mną wybrzeże Cyrenajki. |
Dopiero gdy potem chodziłem do liceum w Behghazi, idąc przez wiele
przecznic między domem a szkołą, przećwiczyłem całe spektrum zaczepek, po
obrzucanie przez Arabów kamieniami włącznie. O metodach zapobiegania agresji arabskiej
napisze w innym odcinku. W Trypolisie miałem szczęście być do szkoły dowożonym.
Zresztą młodzi Libijczycy gwizdami i cmokaniem oraz krzykami
zaczepiali też arabskie lub europejskie kobiety idące po ulicy, o ile szły bez
męskich opiekunów. W wypadku kobiet Europejskich często zaczepiali je nawet gdy
szły w towarzystwie Europejczyków.
Potem poznałem sporo młodych Arabów w Libii, którzy mi wytłumaczyli szereg
rzeczy, o których dziś brakuje wzmianki z ust polityków liberalnych i lewicowych UE.
Wytłumaczyli rzecz dla mnie szokującą wówczas, iż oni Europejek
nie szanują. Uzasadniali to w następujący sposób, iż uważają je za nie godne szacunku, gdyż .... one nie
zasłaniają ciała, mają zniewieściałych ojców i braci (czytaj nas
Europejczyków), którzy pozwalają im (Europejkom) chodzić
samotnie, spotykać się z obcymi mężczyznami, chodzić na przyjęcia i odsłaniać ciało....
Z drugiej strony też dowiedziałem się, że w kulturze islamu im
jaśniejszą skórę ma kobieta tym wyższą za nią płaci się cenę podczas zawierania
kontraktu małżeńskiego. Przypominam, że w tamtej kulturze żonę się kupuje
i jest to kosztowna inwestycja, a małżeństwa są aranżowane przez krewnych. Arabscy mężczyźni latami zbierają na
żonę, którą rezerwują sobie często gdy ta jeszcze jest dzieckiem. Tym samym
normą jest tam związek pomiędzy dziewczyną, a o naście lat od niej starszym
mężczyzną, który uzbierał na ożenek. Wiem iż mówili mi Arabowie
prawdę, gdyż gdy mieszkałem potem w Benghazi, też w kamienicy zamieszkałej
przez Libijczyków, do naszego mieszkania przyszła tamtejsza swatka z albumem
pełnym zdjęć twarzy małych dziewczynek i cenami za nie, informując nas ile
która kosztuje.
Oznaką bogactwa było i pewnie jest w tamtym kręgu kultury, posiadanie
żony jasnookiej lub jasnowłosej.
W Libii jasne oczy, głownie zielone, są bardzo rzadko do zobaczenia jedynie pośród nielicznych ocalałych Berberów (pierwotna Europejska ludność Afryki Płn. podbita przez Arabów w VIII i IX w.). Ocalali Berberowie mieszkali wówczas w mało dostępnych obszarach górskich Cyrenajki i Trypolitanii. Faktycznie jadąc przez małe berberyjskie wsie ukryte na stokach gór, na postojach, widywałem Berberów zielonookich.
W Libii jasne oczy, głownie zielone, są bardzo rzadko do zobaczenia jedynie pośród nielicznych ocalałych Berberów (pierwotna Europejska ludność Afryki Płn. podbita przez Arabów w VIII i IX w.). Ocalali Berberowie mieszkali wówczas w mało dostępnych obszarach górskich Cyrenajki i Trypolitanii. Faktycznie jadąc przez małe berberyjskie wsie ukryte na stokach gór, na postojach, widywałem Berberów zielonookich.
Bardzo często byłem na ulicy przez Libijczyków zagadywany czy nie mam
siostry, którą chciałbym wydać za mąż (sprzedać). Byli w szoku, kiedy im
mówiłem, że jestem jedynakiem. W ich kulturze jest wielki szacunek dla rodzin
wielodzietnych, częstym jest widok zawiniętej w płótno kobiety idącej krok za
mężem lub bratem po ulicy, a za nią sześcioro dzieci plus jedno na jej rękach.
Arabowie są bardzo rodzinni.
Jak widać zetknąłem się w Libii z diametralnie inną od naszej
kulturą. Te różnice są naturalnym stanem rzeczy, my mamy swoja oni
swoją, ważne aby mieć tego świadomość. Opisze je w kolejnych odcinkach.
Wówczas za każdym razem wracając na wakacje do Polski czułem radość widząc
naszą Europejską wolność obyczajową, ulice pełne kobiet z odkrytymi nogami,
nadgarstkami, rękami i swobodnie powiewającymi na wietrze włosami...
Święto barana
Przerażający widok. Zupełnie obcy naszej chrześcijańskiej kulturze, w
której nie ma takiego święta.
Mając na uwadze fakt, że moja Mama nie pracowała w ambasadzie, ani dla
dyplomatów, lecz była na kontrakcie w Libii, to mieszkaliśmy w centrum
Trypolisu, w zwykłej libijskiej kamienicy. W tej kamienicy spośród lokatorów
byliśmy jedynymi Europejczykami.
Ulica nasza była wąska, góra na dwa samochody szeroka, domy po obu stronach
wysokie z balkonami zacieniającymi ulicę. Kamienica nasza mieściła się w
ścisłym centrum Trypolisu niedaleko Pałacu Króla. Niestety.
Niestety gdyż podczas amerykańskiego nalotu bomby spadały blisko naszej
kamienicy, a ja z Mamą przeczekiwaliśmy nalot ukryci pod łóżkiem celem
ukrycia się przed odłamkami i wypadającymi szybami. Lecz o tym napisze w
osobnym odcinku, gdyż ignorancja i lekceważenie rodaków przez polskich
dyplomatów to osobny rozdział.
Wracając do tematu.
Przerażające było dla mnie pierwsze Święto Barana, jakie widziałem w
Libii.
Na tej wąskiej ulicy gdzie domy niemal stykały się
balkonami już przed Świętem Barana na balkonach beczały
poprzywiązywane tam barany... Nie dało się spać.
Jednak koszmar dla mnie Europejczyka przyszedł w święto, gdy widziałem jak
na wielu balkonach lub na ulicy Libijczycy na oczach swoich rodzin, w tym
dzieci, podrzynali gardła baranom, czekając aż się wykrwawią. Krew
dosłownie spływała ulicą...
To był taki moment gdy będąc Europejczykiem
zaczynasz rozumieć jak inna jest od naszej kultura islamu, a
jednocześnie dociera do Ciebie, jak dla Ciebie Europejczyka bliska jest nasza
spokojna chrześcijańska (Europejska) kultura...
W kolejnym odcinku opiszę amerykański precyzyjny nalot na Trypoli,
ewakuację nas Polaków we własnym zakresie, zlekceważonych przez polskich
dyplomatów, którzy sami się ewakuowali nie troszcząc się o Rodaków,
w kontraście do troski polityków Francuskich lub Brytyjskich o
swoich obywateli.
Dziękuję za uwagę.
Piotr Wujec
O autorze: Piotr Wujec - pasjonat łażenia po górach i żagli (sternik jachtowy), miłośnik rodzinnego miasta Warszawy, pasjonat lotnictwa, ukończył Zarządzanie Infrastrukturą Lotniczą na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki, Prawo Lotnicze na Uczelni Łazarskiego oraz kurs szybowcowy Aeroklubu Warszawskiego.
Zawodowo Piotr Wujec jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, doktorantem w Instytucie Prawa Upadłościowego i Restrukturyzacyjnego Uczelni Łazarskiego.
Komentarze
Prześlij komentarz
Informuję.
Na swoim blogu toleruję w komentarzach każdą opinię, jest mi obca poprawność. Poprawność to zabójczyni wolności.
Czy cenzuruję komentarze?
Nie. Cenzura jest zakazana w Konstytucji RP.
Ja cenię sobie wolność słowa i prawo.
Na blogu usuwam wulgarne komentarze.
Proszę unikajmy wulgaryzmów.
Podsumowując.
Informuję o możliwości zaniechania publikacji na moim blogu komentarzy o treści wulgarnej.