Roque del Conde, Pierwsza próba. Teneryfa
Roque del Conde
Teneryfa
Pierwsza próba
Moja pierwsza wybranka na Teneryfie. Wyniosła
i trudna. Od pierwszych godzin pobytu na Teneryfie, gdy ujrzałem ją dominującą
nad plażą Playa de las Americas to wiedziałem, ja wiedziałem, że na nią wejdę.Wołała mnie i ona, i inne masywy
Teneryfy, na które potem wszedłem. Masywy wyspy posiadającej góry wyższe od
Tatr, bo sięgające aż 3700 m n.p.m. (najwyższe szczyty Tatr są o ok. tysiąc
metrów niższe).Ta pierwsza ze zdobytych wybranek na
Teneryfie to Roque del Conde mająca ponad 1000 m n.p.m. Zdobyłem ją za drogim
podejściem z dwóch powodów: braku wody i oznaczenia szlaków. Dziś
opisze pierwsze podejście.
Kusicielka na plaży. Roque del Conde widziane z plaży Playa de las Americas, fot. Piotr Wujec
Garść informacji wprowadzających.
Teneryfa jest górzystą wyspą,
położoną w klimacie zwrotnikowym. W górach brak rzek i potoków.
Część gór
przypomina półpustynię...
Widok ze szczytu Roque del Conde, widok na inne masywy Teneryfy. Szczyt ten opiszę w kolejnym moim wpisie. fot. Piotr Wujec
Inna część stoków sięgających ponad 1400-1500 m n.p.m.
jest porośnięta lasem iglastym…co może rodzić złudne nadzieje nas Europejczyków
na cień i wytchnienie…
Montana Cabellita 1574 m n.p.m. fot. Piotr Wujec
Powyżej linii lasów jest to jałowy krajobraz skalistych
gór.
Góry są na Teneryfie bardzo strome i
wysokie, aż po krater wulkanu Teide dochodzą one do ponad 3700 m n.p.m.
Pierwsza nowość w tamtejszych górach
to fakt, że maszeruje się z poziomu Oceanu, coś w Polsce nam obcego, gdyż idąc
w nasze góry nie ruszamy z poziomu morza lecz z wysokości od ok. 500 do ponad 800
m n.p.m., zależnie od miejsca wymarszu.
Na Teneryfie przy wysokości Roque del
Conde 1001 m n.p.m., to przewyższenie wynosi …. naprawdę 1000 m n.p.m., czyli
mniej więcej tyle ile w Tatrach przewyższenie pokonywane przez nas, gdy idziemy
z Kuźnic (1015 m n.p.m.) na Kondracką Kopę (2005 m n.p.m.), wynoszące też ok.
1000 m (czyli obrazowo jest to wyżej niż na Giewont z Kuźnic), dla przykładu.
W klimacie zwrotnikowym Teneryfy idąc
przez góry pokonujemy liczne wąwozy okresowych rzek, a szlak wije się tak,
jakbyśmy w Tatrach szli z Kuźnic na Kondracką Kopę, zamiast przez Dolinę
Kondratową, to nadkładając dwa razy drogi, czyli wkoło Giewontu, przez Sarnią
Skałkę potem w górę przez Giewoncką Przełęcz, potem w dół do Hali Kondratowej i
znowu w górę na Przełęcz Kondracką…
Szlaki na Teneryfie jak są oznaczone
napiszę poniżej….
Wprowadzenie
Wymarsz, uwagi praktyczne
Dla tych z nas, którzy cenią sobie i góry, i plażę, polecam na Teneryfie szukanie apartamentu lub hotelu w Playa de las Americas przy ulicy Avda. de IV Centenario. Dlaczego? Dlatego, iż ulica Avda. de IV Centenario:
- po pierwsze, wiedzie od plaży (a właściwie dwóch uroczych plaż, każda piaszczysta, otoczona falochronem, co ma znaczenie z dwóch powodów, ciepła wody oraz miłego dla stóp dna) prosto raptem z 600 m do centralnego ronda, obok którego jest dla każdego coś miłego, tj. sala koncertowa, wielki supermarket, szpital, policja oraz .... położony ok 200 m dalej park wodny;
- po drugie, co ważne dla nas górołazów, wiedzie przez nią centralny szlak górski Teneryfy oznaczony na mapach jako GR 131.
Niestety oznaczony tylko na mapach.
Tym samym opiszę Wam jak na niego trafić.
Na wysokości plaży o nazwie Playa de Troya, idąc wzdłuż oceanu w kierunku północnym mijając klub "Monkey club tenerife" przy fontannie należy odbić w prawo, w górę ulicą Avda. de IV Centenario i iść nią do ronda przy którym jest masywna sala koncertowa "Palacio de Congresos".
Widok na rondo, w kierunku Oceanu na ulicę Avda de IV Centenario. fot. Piotr Wujec
Miałem spore kłopoty, ze zlokalizowaniem szlaku, był on nie oznaczony dokładnie na mapie, mało tego, on wcale nie był oznaczony w terenie.
Nie polecam map turystycznych niemieckiej firmy Kompass, sam się przekonałem o ich niedokładności, gdyż taką mapę kupiłem w Warszawie. Miała być górska i turystyczna... nic bardziej mylnego...
Wracając do drogi.
Autostrada obiegająca prawie całą Teneryfę w koło. fot. Piotr Wujec
Minąłem rondo i przecinając idącą przez nie trzypasmową ulicę, idę dalej w górę mijając po lewej salę koncertową. Następnie przechodziłem nad autostradą, mijając potem po lewej Auapark.
Za Auaparkiem, z racji niedokładności mapy, kierując się kompasem i intuicją, na szczęście celnie skręciłem w drogę po prawej na widocznym poniżej rozwidleniu.
Na tym rozwidleniu należy skręcić w prawo. fot. Piotr Wujec
Następnie droga idzie ostro pod górę. fot. Piotr Wujec
Niestety po przejściu kolejnych kilkuset metrów w górę nadal nie ma żadnego oznaczenia szlaku, poszedłem za daleko.
Dopiero gdy zapytałem policjantów o drogę, to coś tam się dowiedziałem. Powiedzieli mi, że owszem ... nie wiedzą gdzie jest szlak pokazywany im na mapie, lecz pewnie gdzieś niżej. Wróciłem się i zaryzykowałem skręt w boczną małą drogę ograniczoną (akurat otwartym) szlabanem, z mapy wynikało mi, że jest to droga zgodna z trasą szlaku GR 131. Miałem rację.
W tą drogę w prawo należy skręcić podchodząc pod górę, nią wiedzie szlak GR 131, niestety nadal brak oznaczeń szlaku. fot. Piotr Wujec
Mijając spokojnie szlaban iść prosto. Do podnóża gór jeszcze ok godziny marszu.fot. Piotr Wujec
Idąc tą podrzędną drogą mogłem zobaczyć "od kuchni" teneryfską plantację bananów. Plantację pokrytą z góry siatką, dla ochrony przed rażącym zwrotnikowym słońcem, które i mi zaczynało się dawać we znaki. Ogrodzenia plantacji są imponujące, acz dziurawe...
Plantacja bananów na Teneryfie. fot. Piotr Wujec
Zabrałem ze sobą dwa litry wody, plus pół litra herbaty w termosie. Byłem przekonany, z mapy, że mijając kolejne miejscowości uzupełnię w sklepie zapasy. Niestety nie było takiej możliwości.
UWAGA, powyżej opisanego ronda jest tylko jeden supermarket na lewo od Aquaparku i dalej... nic!!! Zero szans na dokupienie wody przez kolejne godziny marszu, gdyż nie ma żadnych sklepów w mijanych miejscowościach!!!
1. Casas de la Caldera
Idąc dalej wszedłem do uroczej małej, zaniedbanej, teneryfskiej wsi Casas de la Caldera, która przywitała mnie tak uroczymi widokami. Do tego dla miejscowych byłem pewną sensacją, widać tylko sporadycznie turyści tędy przechodzą.
Casas de la Caldera, wejście do wsi, na lewo plantacja bananów, a za wsią widać górę będącą moim celem. fot. Piotr Wujec
Ucieszyłem się na widok baru, miałem nadzieję na uzupełnienie zapasów wody... Nadzieja, tylko to mi zostało, bo bar był zamknięty od lat....
Bar, złudna nadzieja na uzupełnienie zapasów wody. fot. Piotr Wujec
Wieś wita ograniczeniami a żegna przestrzenią.
fot. Piotr Wujec
We wsi mijam sporo małych szczekających piesków.
fot. Piotr Wujec
Po wyjściu ze wsi rozciągnął się przede mną piękny widok na góry.
Cel mojego marszu szczyt góry widocznej na wprost wydaje się z zasięgu dwóch godzin marszu....wydaje się. fot. Piotr Wujec
Już w tym momencie pojawił się pierwszy mój problem, którego uniknąłem przy drugim podejściu.
Zabrałem ze sobą dwa litry wody, plus pół litra herbaty w termosie.
Byłem przekonany, z mapy, że mijając kolejne miejscowości uzupełnię w sklepie zapasy. Niestety nie było takiej możliwości.
UWAGA.
Powyżej opisanego ronda jest tylko jeden supermarket na lewo od Aquaparku i dalej... nic!!! Zero szans na dokupienie wody przez kolejne godziny marszu, gdyż nie ma żadnych sklepów w mijanych miejscowościach!!!
Za drugim podejściem taszczyłem ze sobą 4 litry wody plus pół litra herbaty ciepłej w termosie. I tak byłem zmuszony wodę dwa razy uzupełniać podczas drugiego, zakończonego sukcesem podejścia, które zajęło (wejście i powrót) ok. 13 godzin. Tak jest na Teneryfie gorąco za dnia i chłodno w górach nocą.
Wracamy na szlak. Jest on malowniczy.
2. Droga ujęć i do ujęć wody
Dalej, powyżej wsi, około 40 minut szedłem asfaltową drogą pod górę. Obracając się widziałem z góry, jak wyglądają teneryfskie pola i plantacje, są one umieszczone w dolinach, otoczone płotem i przykryte siatką.
Obracając się widziałem z góry, jak wyglądają teneryfskie pola i plantacje, są one umieszczone w dolinach, otoczone płotem i przykryte siatką. fot. Piotr Wujec
Warto iść dalej tą mało uczęszczaną boczną drogą. Na niej mija się takie ciekawe, doskonale zabezpieczone zbiorniki wody, wręcz krystalicznej....:)
Solidnie zabezpieczony zbiornik wody zbieranej z gór, z pływającymi w nim bańkami plastikowymi. fot. Piotr Wujec
Każdy kolejny zbiornik wyglądał lepiej...lepiej nie mówić, fot. Piotr Wujec
Ten widok uświadomił mi jak istotnym jest gotowanie wody w tym klimacie.
3. Morro Negro, przepompownia, ujęcie i magazyn wody.
Malowniczy płot przepompowni wody. fot. Piotr Wujec
Następnie minąłem po prawej zbiorniki wody pitnej i przepompownię. Nadal nie spotkałem żadnego oznaczenia szlaku. Zaczął się problem, bo w bok od drogi, w górę i w góry odchodziły liczne ścieżki. Szedłem do końca asfaltowej drogi mijając ciekawe widoki.
fot. Piotr Wujec
Na końcu drogi kierowałem się niemiecką mapą, co było moim błędem. Idąc za drugim podejściem kierowałem się logiką, kompasem i swoim doświadczeniem z pierwszego podejścia, Wam postaram się napisać jak iść w kolejnym odcinku, dziś opiszę jak szedłem za pierwszym podejściem.
Widok z góry zbiorników z wodą i przepompowni/ oczyszczalni.Daleko widać Ocean i położone nad nim miejsce mojego wymarszu. fot. Piotr Wujec
Powyżej przepompowni / oczyszczalni odbiłem w lewo kierując się drogą, z baku oznaczeń szlaku. Szedłem wedle mapy i kierując się w kierunku szczytu.
fot. Piotr Wujec
4. Rury i akwedukty drogowskazy
Z braku oznaczeń szedłem wzdłuż rur. Mijałem piękne kaktusy, im wyżej tym bardziej okazałe.
Rouqe del Conde piękne kaktusy na stokach. fot. Piotr Wujec
Nie należy się sugerować takimi znakami jak strzałki, są one mylące i nie prowadzą na szlak, a w upale ciężko się myśli, ja za pierwszym podejściem dałem się zwieść.
Nie należy się sugerować strzałkami lecz iść na kompas, mapę i intuicję. fot. Piotr Wujec
Szedłem w górę w wzdłuż rur, przecinając widoczne na zdjęciu pajęczyny z wiszącymi na nich imponującymi pająkami.
Marsz wzdłuż rur ku szczytowi przecinając pajęczyny, z wiszącymi na nich imponujących rozmiarów pająkami. fot. Piotr Wujec
Szedłem w kierunku budynków położonych na stokach Roque del Conde, ruiny dają szansę na cień!!!
Warto odbić z drogi celem zobaczenia ruin i innych szczytów. Ruiny dają szansę na cień!!! fot. Piotr Wujec
Uwaga praktyczna.
Góry Teneryfy są pełne kaktusów i innych nieprzyjemnych krzewów, są strome.
Ja szedłem w górskich butach oraz długich górskich spodniach, mając na sobie koszule z długim rękawem. Bez takiego ubrania nie ma co próbować iść w zwrotnikowe góry.
5. Ruiny i inne budynki
Idąc w górę ok 30-40 minut wspinania powyżej przepompowni doszedłem do uroczych ruin oraz szczytu dającego ładny widok na miasto Miraverde.
Pierwsze od dwóch godzin miejsce oferujące cień. fot. Piotr Wujec
Polecam jest to dzika i urocza okolica.
Warto nadłożyć drogi wchodząc na wierzchołek nad ruiną. fot. Piotr Wujec
Natomiast nie ma sensu szukając wody schodzić do miejscowości poniżej, zlazłem ją, są tam liczne wille bogatych Rosjan lub Ukraińców opisane cyrylicą i brak sklepów. Zużyłem sporo energii na daremno.
fot. Piotr Wujec
6. Ku górze
Postanowiłem iść w górę za akweduktem ku innym widocznym powyżej budynkom, kierując się mapą i kompasem. To trudna droga, stroma i mało przyjemna z powodu kaktusów.
W dole widać ruiny, widoczne na poprzednich zdjęciach. Marsz jest wymagający lecz i ciekawy. fot. Piotr Wujec
Prowadzi ona do jednego z dwóch kanałów - akweduktów okalających górę, zbierających z niej wodę.
Truchła i zgniłe rośliny wyjęte z kanału. Smród duży ale do zniesienia. fot. Piotr Wujec
Owszem dotarłem do wody, lecz pełnej padłych zwierząt....
W tej sytuacji maszerowałem wyżej, dalej wzdłuż rur, szukając szlaku.
7. Szlak? Szlak!
Znalazłem go po kolejnej blisko godzinie marszu, dopiero po trzech godzinach od opuszczenia wsi opisanej powyżej. Był ten szlak tak wymownie oznakowany..., że gdyby nie kompas i mapa, bym nie wiedział, że na nim jestem....
Pierwszy znak w górach od ponad dwóch godzin...fot. Piotr Wujec
Akwedukt przy szlaku. fot. Piotr Wujec
Idąc tym szlakiem, niestety schodziłem w dół, widziałem, że nie ma szans zdobycia od tej strony stromych ścian góry, a do tego kończyła mi się woda, tymczasem miałem przed sobą jeszcze z dwie - trzy godziny powrotnej drogi. Zdecydowałem się wracać, ale najpierw poszukać przełęczy, którą znalazłem.
Zdecydowałem się kawałek przejść tym szlakiem.
Było warto, dochodzi się nim do akweduktu, którym idąc po kilku minutach mijam znak.
Natomiast od akweduktu można skręcić na przełęcz, dopiero tutaj widoczną ścieżką, dalej brak oznaczeń szlaku, albo... pójść prosto w wzdłuż akweduktu, który... przechodzi w tunel z którego wypływa woda do akweduktu, a który zbiera wodę z góry, na którą się wspinam...
Tunel, kanał i ich otoczenie jest piękne, warto to zobaczyć. fot. Piotr Wujec
Tunel przechodzący pod górą wzbudza mój podziw dla hiszpańskich inżynierów. fot. Piotr Wujec
Z tego miejsca zawróciłem, z dwóch powodów: wyczerpywania się wody i braku czasu.
Widać drogę powrotną, która mnie czeka nad Ocean. fot. Piotr Wujec
Podsumowując
Czas wymarszu godz. 8.30 rano.
Czas powrotu do cywilizacji (miasta ze sklepami) godz. 17.
Im wyżej tym wietrznej i zimniej, w dolnych partiach gór upał.
Dwa litry wody plus pół litra herbaty to zdecydowanie za mało na 8 godzinny marsz.
Przydał się kompas, zapasowa koszula i podkoszulka do przebrania oraz ciepła kamizelka.
Warto tam iść, błądzić i zobaczyć to co ja!
Co dalej?
W kolejnym wpisie opiszę drugie podejście tą samą drogą, z tym, że do tego doszło:
- pokonanie przełęczy, kilu wąwozów,
- przejście przez uroczą wieś Arona,
- potem 30 minut marszu asfaltową gorącą górską drogą do wsi Vento,
- nerwowe szukanie szlaku we wsi Vento, którego nikt nie oznaczył, mimo, że do tej wsi szedłem szlakiem GR 131, licząc od Oceanu już ok. 4 godzin, ani razu nie spotkałem jego oznaczenia...
- znalezienie szlaku, a potem nim ostre ponad godzinne podejście na Roque del Conde, wraz z opisem męczącego zejścia i ...
- opis powrotu w chłodzie zwrotnikowych gór, obejmowanych w posiadanie przez noc...
Nie wiem czy zmieszczę to wszystko w kolejnym odcinku, napiszę go w miarę posiadanego czasu.
Jedno wiem na pewno. Warto chodzić po górach Teneryfy, są bezludne i góry, i szlaki. Idąc po 6 godzin w górę i w dół na Roque del Conde, w pierwszej połowie sierpnia 2018 roku, minąłem przez cały dzień ... czterech turystów!!!
W tym cyklu "góry" opisałem, w ciągu ostatnich dwóch lat, szereg szlaków pokonanych w Tatrach, Gorcach, Karkonoszach, Beskidzie Wyspowym.
Tym samym polecam też wcześniejsze wpisy, wystarczy kliknąć ikonkę "góry" poniżej i już w nich ze mną jesteście:)
Dziękuję za uwagę
Piotr Wujec
O autorze: Piotr Wujec - pasjonat łażenia po górach i żagli (sternik jachtowy), miłośnik rodzinnego miasta Warszawy, pasjonat lotnictwa, ukończył Zarządzanie Infrastrukturą Lotniczą na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki, Prawo Lotnicze na Uczelni Łazarskiego oraz kurs szybowcowy Aeroklubu Warszawskiego.
Zawodowo Piotr Wujec jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, doktorantem w Instytucie Prawa Upadłościowego i Restrukturyzacyjnego Uczelni Łazarskiego.
Moja pierwsza wybranka na Teneryfie. Wyniosła i trudna. Od pierwszych godzin pobytu na Teneryfie, gdy ujrzałem ją dominującą nad plażą Playa de las Americas to wiedziałem, ja wiedziałem, że na nią wejdę.Wołała mnie i ona, i inne masywy Teneryfy, na które potem wszedłem. Masywy wyspy posiadającej góry wyższe od Tatr, bo sięgające aż 3700 m n.p.m. (najwyższe szczyty Tatr są o ok. tysiąc metrów niższe).Ta pierwsza ze zdobytych wybranek na Teneryfie to Roque del Conde mająca ponad 1000 m n.p.m. Zdobyłem ją za drogim podejściem z dwóch powodów: braku wody i oznaczenia szlaków. Dziś opisze pierwsze podejście.
Kusicielka na plaży. Roque del Conde widziane z plaży Playa de las Americas, fot. Piotr Wujec |
Garść informacji wprowadzających.
Teneryfa jest górzystą wyspą,
położoną w klimacie zwrotnikowym. W górach brak rzek i potoków.
Część gór przypomina półpustynię...
Inna część stoków sięgających ponad 1400-1500 m n.p.m. jest porośnięta lasem iglastym…co może rodzić złudne nadzieje nas Europejczyków na cień i wytchnienie…
Powyżej linii lasów jest to jałowy krajobraz skalistych
gór.
Część gór przypomina półpustynię...
Widok ze szczytu Roque del Conde, widok na inne masywy Teneryfy. Szczyt ten opiszę w kolejnym moim wpisie. fot. Piotr Wujec |
Inna część stoków sięgających ponad 1400-1500 m n.p.m. jest porośnięta lasem iglastym…co może rodzić złudne nadzieje nas Europejczyków na cień i wytchnienie…
Montana Cabellita 1574 m n.p.m. fot. Piotr Wujec |
Góry są na Teneryfie bardzo strome i
wysokie, aż po krater wulkanu Teide dochodzą one do ponad 3700 m n.p.m.
Pierwsza nowość w tamtejszych górach
to fakt, że maszeruje się z poziomu Oceanu, coś w Polsce nam obcego, gdyż idąc
w nasze góry nie ruszamy z poziomu morza lecz z wysokości od ok. 500 do ponad 800
m n.p.m., zależnie od miejsca wymarszu.
Na Teneryfie przy wysokości Roque del
Conde 1001 m n.p.m., to przewyższenie wynosi …. naprawdę 1000 m n.p.m., czyli
mniej więcej tyle ile w Tatrach przewyższenie pokonywane przez nas, gdy idziemy
z Kuźnic (1015 m n.p.m.) na Kondracką Kopę (2005 m n.p.m.), wynoszące też ok.
1000 m (czyli obrazowo jest to wyżej niż na Giewont z Kuźnic), dla przykładu.
W klimacie zwrotnikowym Teneryfy idąc
przez góry pokonujemy liczne wąwozy okresowych rzek, a szlak wije się tak,
jakbyśmy w Tatrach szli z Kuźnic na Kondracką Kopę, zamiast przez Dolinę
Kondratową, to nadkładając dwa razy drogi, czyli wkoło Giewontu, przez Sarnią
Skałkę potem w górę przez Giewoncką Przełęcz, potem w dół do Hali Kondratowej i
znowu w górę na Przełęcz Kondracką…
Szlaki na Teneryfie jak są oznaczone
napiszę poniżej….
Wprowadzenie
Wymarsz, uwagi praktyczne
Dla tych z nas, którzy cenią sobie i góry, i plażę, polecam na Teneryfie szukanie apartamentu lub hotelu w Playa de las Americas przy ulicy Avda. de IV Centenario. Dlaczego? Dlatego, iż ulica Avda. de IV Centenario:
- po pierwsze, wiedzie od plaży (a właściwie dwóch uroczych plaż, każda piaszczysta, otoczona falochronem, co ma znaczenie z dwóch powodów, ciepła wody oraz miłego dla stóp dna) prosto raptem z 600 m do centralnego ronda, obok którego jest dla każdego coś miłego, tj. sala koncertowa, wielki supermarket, szpital, policja oraz .... położony ok 200 m dalej park wodny;
- po drugie, co ważne dla nas górołazów, wiedzie przez nią centralny szlak górski Teneryfy oznaczony na mapach jako GR 131.
Niestety oznaczony tylko na mapach.
Tym samym opiszę Wam jak na niego trafić.
Na wysokości plaży o nazwie Playa de Troya, idąc wzdłuż oceanu w kierunku północnym mijając klub "Monkey club tenerife" przy fontannie należy odbić w prawo, w górę ulicą Avda. de IV Centenario i iść nią do ronda przy którym jest masywna sala koncertowa "Palacio de Congresos".
Widok na rondo, w kierunku Oceanu na ulicę Avda de IV Centenario. fot. Piotr Wujec |
Miałem spore kłopoty, ze zlokalizowaniem szlaku, był on nie oznaczony dokładnie na mapie, mało tego, on wcale nie był oznaczony w terenie.
Nie polecam map turystycznych niemieckiej firmy Kompass, sam się przekonałem o ich niedokładności, gdyż taką mapę kupiłem w Warszawie. Miała być górska i turystyczna... nic bardziej mylnego...
Wracając do drogi.
Autostrada obiegająca prawie całą Teneryfę w koło. fot. Piotr Wujec |
Minąłem rondo i przecinając idącą przez nie trzypasmową ulicę, idę dalej w górę mijając po lewej salę koncertową. Następnie przechodziłem nad autostradą, mijając potem po lewej Auapark.
Za Auaparkiem, z racji niedokładności mapy, kierując się kompasem i intuicją, na szczęście celnie skręciłem w drogę po prawej na widocznym poniżej rozwidleniu.
Na tym rozwidleniu należy skręcić w prawo. fot. Piotr Wujec |
Następnie droga idzie ostro pod górę. fot. Piotr Wujec |
Niestety po przejściu kolejnych kilkuset metrów w górę nadal nie ma żadnego oznaczenia szlaku, poszedłem za daleko.
Dopiero gdy zapytałem policjantów o drogę, to coś tam się dowiedziałem. Powiedzieli mi, że owszem ... nie wiedzą gdzie jest szlak pokazywany im na mapie, lecz pewnie gdzieś niżej. Wróciłem się i zaryzykowałem skręt w boczną małą drogę ograniczoną (akurat otwartym) szlabanem, z mapy wynikało mi, że jest to droga zgodna z trasą szlaku GR 131. Miałem rację.
W tą drogę w prawo należy skręcić podchodząc pod górę, nią wiedzie szlak GR 131, niestety nadal brak oznaczeń szlaku. fot. Piotr Wujec |
Mijając spokojnie szlaban iść prosto. Do podnóża gór jeszcze ok godziny marszu.fot. Piotr Wujec |
Idąc tą podrzędną drogą mogłem zobaczyć "od kuchni" teneryfską plantację bananów. Plantację pokrytą z góry siatką, dla ochrony przed rażącym zwrotnikowym słońcem, które i mi zaczynało się dawać we znaki. Ogrodzenia plantacji są imponujące, acz dziurawe...
Plantacja bananów na Teneryfie. fot. Piotr Wujec |
Zabrałem ze sobą dwa litry wody, plus pół litra herbaty w termosie. Byłem przekonany, z mapy, że mijając kolejne miejscowości uzupełnię w sklepie zapasy. Niestety nie było takiej możliwości.
UWAGA, powyżej opisanego ronda jest tylko jeden supermarket na lewo od Aquaparku i dalej... nic!!! Zero szans na dokupienie wody przez kolejne godziny marszu, gdyż nie ma żadnych sklepów w mijanych miejscowościach!!!
1. Casas de la Caldera
Idąc dalej wszedłem do uroczej małej, zaniedbanej, teneryfskiej wsi Casas de la Caldera, która przywitała mnie tak uroczymi widokami. Do tego dla miejscowych byłem pewną sensacją, widać tylko sporadycznie turyści tędy przechodzą.
Casas de la Caldera, wejście do wsi, na lewo plantacja bananów, a za wsią widać górę będącą moim celem. fot. Piotr Wujec |
Ucieszyłem się na widok baru, miałem nadzieję na uzupełnienie zapasów wody... Nadzieja, tylko to mi zostało, bo bar był zamknięty od lat....
Bar, złudna nadzieja na uzupełnienie zapasów wody. fot. Piotr Wujec |
Wieś wita ograniczeniami a żegna przestrzenią.
fot. Piotr Wujec |
We wsi mijam sporo małych szczekających piesków.
fot. Piotr Wujec |
Po wyjściu ze wsi rozciągnął się przede mną piękny widok na góry.
Cel mojego marszu szczyt góry widocznej na wprost wydaje się z zasięgu dwóch godzin marszu....wydaje się. fot. Piotr Wujec |
Już w tym momencie pojawił się pierwszy mój problem, którego uniknąłem przy drugim podejściu.
Zabrałem ze sobą dwa litry wody, plus pół litra herbaty w termosie.
Byłem przekonany, z mapy, że mijając kolejne miejscowości uzupełnię w sklepie zapasy. Niestety nie było takiej możliwości.
UWAGA.
Powyżej opisanego ronda jest tylko jeden supermarket na lewo od Aquaparku i dalej... nic!!! Zero szans na dokupienie wody przez kolejne godziny marszu, gdyż nie ma żadnych sklepów w mijanych miejscowościach!!!
Za drugim podejściem taszczyłem ze sobą 4 litry wody plus pół litra herbaty ciepłej w termosie. I tak byłem zmuszony wodę dwa razy uzupełniać podczas drugiego, zakończonego sukcesem podejścia, które zajęło (wejście i powrót) ok. 13 godzin. Tak jest na Teneryfie gorąco za dnia i chłodno w górach nocą.
Wracamy na szlak. Jest on malowniczy.
2. Droga ujęć i do ujęć wody
Dalej, powyżej wsi, około 40 minut szedłem asfaltową drogą pod górę. Obracając się widziałem z góry, jak wyglądają teneryfskie pola i plantacje, są one umieszczone w dolinach, otoczone płotem i przykryte siatką.
Obracając się widziałem z góry, jak wyglądają teneryfskie pola i plantacje, są one umieszczone w dolinach, otoczone płotem i przykryte siatką. fot. Piotr Wujec |
Warto iść dalej tą mało uczęszczaną boczną drogą. Na niej mija się takie ciekawe, doskonale zabezpieczone zbiorniki wody, wręcz krystalicznej....:)
Solidnie zabezpieczony zbiornik wody zbieranej z gór, z pływającymi w nim bańkami plastikowymi. fot. Piotr Wujec |
Każdy kolejny zbiornik wyglądał lepiej...lepiej nie mówić, fot. Piotr Wujec |
Ten widok uświadomił mi jak istotnym jest gotowanie wody w tym klimacie.
3. Morro Negro, przepompownia, ujęcie i magazyn wody.
Malowniczy płot przepompowni wody. fot. Piotr Wujec |
Następnie minąłem po prawej zbiorniki wody pitnej i przepompownię. Nadal nie spotkałem żadnego oznaczenia szlaku. Zaczął się problem, bo w bok od drogi, w górę i w góry odchodziły liczne ścieżki. Szedłem do końca asfaltowej drogi mijając ciekawe widoki.
fot. Piotr Wujec |
Na końcu drogi kierowałem się niemiecką mapą, co było moim błędem. Idąc za drugim podejściem kierowałem się logiką, kompasem i swoim doświadczeniem z pierwszego podejścia, Wam postaram się napisać jak iść w kolejnym odcinku, dziś opiszę jak szedłem za pierwszym podejściem.
Widok z góry zbiorników z wodą i przepompowni/ oczyszczalni.Daleko widać Ocean i położone nad nim miejsce mojego wymarszu. fot. Piotr Wujec |
Powyżej przepompowni / oczyszczalni odbiłem w lewo kierując się drogą, z baku oznaczeń szlaku. Szedłem wedle mapy i kierując się w kierunku szczytu.
fot. Piotr Wujec |
4. Rury i akwedukty drogowskazy
Z braku oznaczeń szedłem wzdłuż rur. Mijałem piękne kaktusy, im wyżej tym bardziej okazałe.
Rouqe del Conde piękne kaktusy na stokach. fot. Piotr Wujec |
Nie należy się sugerować takimi znakami jak strzałki, są one mylące i nie prowadzą na szlak, a w upale ciężko się myśli, ja za pierwszym podejściem dałem się zwieść.
Nie należy się sugerować strzałkami lecz iść na kompas, mapę i intuicję. fot. Piotr Wujec |
Szedłem w górę w wzdłuż rur, przecinając widoczne na zdjęciu pajęczyny z wiszącymi na nich imponującymi pająkami.
Marsz wzdłuż rur ku szczytowi przecinając pajęczyny, z wiszącymi na nich imponujących rozmiarów pająkami. fot. Piotr Wujec |
Szedłem w kierunku budynków położonych na stokach Roque del Conde, ruiny dają szansę na cień!!!
Warto odbić z drogi celem zobaczenia ruin i innych szczytów. Ruiny dają szansę na cień!!! fot. Piotr Wujec |
Uwaga praktyczna.
Góry Teneryfy są pełne kaktusów i innych nieprzyjemnych krzewów, są strome.
Ja szedłem w górskich butach oraz długich górskich spodniach, mając na sobie koszule z długim rękawem. Bez takiego ubrania nie ma co próbować iść w zwrotnikowe góry.
5. Ruiny i inne budynki
Idąc w górę ok 30-40 minut wspinania powyżej przepompowni doszedłem do uroczych ruin oraz szczytu dającego ładny widok na miasto Miraverde.
Pierwsze od dwóch godzin miejsce oferujące cień. fot. Piotr Wujec |
Polecam jest to dzika i urocza okolica.
Warto nadłożyć drogi wchodząc na wierzchołek nad ruiną. fot. Piotr Wujec |
Natomiast nie ma sensu szukając wody schodzić do miejscowości poniżej, zlazłem ją, są tam liczne wille bogatych Rosjan lub Ukraińców opisane cyrylicą i brak sklepów. Zużyłem sporo energii na daremno.
fot. Piotr Wujec |
6. Ku górze
Postanowiłem iść w górę za akweduktem ku innym widocznym powyżej budynkom, kierując się mapą i kompasem. To trudna droga, stroma i mało przyjemna z powodu kaktusów.
W dole widać ruiny, widoczne na poprzednich zdjęciach. Marsz jest wymagający lecz i ciekawy. fot. Piotr Wujec |
Prowadzi ona do jednego z dwóch kanałów - akweduktów okalających górę, zbierających z niej wodę.
Truchła i zgniłe rośliny wyjęte z kanału. Smród duży ale do zniesienia. fot. Piotr Wujec |
Owszem dotarłem do wody, lecz pełnej padłych zwierząt....
W tej sytuacji maszerowałem wyżej, dalej wzdłuż rur, szukając szlaku.
7. Szlak? Szlak!
Znalazłem go po kolejnej blisko godzinie marszu, dopiero po trzech godzinach od opuszczenia wsi opisanej powyżej. Był ten szlak tak wymownie oznakowany..., że gdyby nie kompas i mapa, bym nie wiedział, że na nim jestem....
Pierwszy znak w górach od ponad dwóch godzin...fot. Piotr Wujec |
Akwedukt przy szlaku. fot. Piotr Wujec |
Idąc tym szlakiem, niestety schodziłem w dół, widziałem, że nie ma szans zdobycia od tej strony stromych ścian góry, a do tego kończyła mi się woda, tymczasem miałem przed sobą jeszcze z dwie - trzy godziny powrotnej drogi. Zdecydowałem się wracać, ale najpierw poszukać przełęczy, którą znalazłem.
Zdecydowałem się kawałek przejść tym szlakiem.
Było warto, dochodzi się nim do akweduktu, którym idąc po kilku minutach mijam znak.
Natomiast od akweduktu można skręcić na przełęcz, dopiero tutaj widoczną ścieżką, dalej brak oznaczeń szlaku, albo... pójść prosto w wzdłuż akweduktu, który... przechodzi w tunel z którego wypływa woda do akweduktu, a który zbiera wodę z góry, na którą się wspinam...
Tunel, kanał i ich otoczenie jest piękne, warto to zobaczyć. fot. Piotr Wujec |
Tunel przechodzący pod górą wzbudza mój podziw dla hiszpańskich inżynierów. fot. Piotr Wujec |
Z tego miejsca zawróciłem, z dwóch powodów: wyczerpywania się wody i braku czasu.
Widać drogę powrotną, która mnie czeka nad Ocean. fot. Piotr Wujec |
Podsumowując
Czas wymarszu godz. 8.30 rano.
Czas powrotu do cywilizacji (miasta ze sklepami) godz. 17.
Im wyżej tym wietrznej i zimniej, w dolnych partiach gór upał.
Dwa litry wody plus pół litra herbaty to zdecydowanie za mało na 8 godzinny marsz.
Przydał się kompas, zapasowa koszula i podkoszulka do przebrania oraz ciepła kamizelka.
Warto tam iść, błądzić i zobaczyć to co ja!
Dwa litry wody plus pół litra herbaty to zdecydowanie za mało na 8 godzinny marsz.
Przydał się kompas, zapasowa koszula i podkoszulka do przebrania oraz ciepła kamizelka.
Warto tam iść, błądzić i zobaczyć to co ja!
Co dalej?
W kolejnym wpisie opiszę drugie podejście tą samą drogą, z tym, że do tego doszło:
- pokonanie przełęczy, kilu wąwozów,
- przejście przez uroczą wieś Arona,
- potem 30 minut marszu asfaltową gorącą górską drogą do wsi Vento,
- potem 30 minut marszu asfaltową gorącą górską drogą do wsi Vento,
- nerwowe szukanie szlaku we wsi Vento, którego nikt nie oznaczył, mimo, że do tej wsi szedłem szlakiem GR 131, licząc od Oceanu już ok. 4 godzin, ani razu nie spotkałem jego oznaczenia...
- znalezienie szlaku, a potem nim ostre ponad godzinne podejście na Roque del Conde, wraz z opisem męczącego zejścia i ...
- opis powrotu w chłodzie zwrotnikowych gór, obejmowanych w posiadanie przez noc...
Nie wiem czy zmieszczę to wszystko w kolejnym odcinku, napiszę go w miarę posiadanego czasu.
Jedno wiem na pewno. Warto chodzić po górach Teneryfy, są bezludne i góry, i szlaki. Idąc po 6 godzin w górę i w dół na Roque del Conde, w pierwszej połowie sierpnia 2018 roku, minąłem przez cały dzień ... czterech turystów!!!
W tym cyklu "góry" opisałem, w ciągu ostatnich dwóch lat, szereg szlaków pokonanych w Tatrach, Gorcach, Karkonoszach, Beskidzie Wyspowym.
Tym samym polecam też wcześniejsze wpisy, wystarczy kliknąć ikonkę "góry" poniżej i już w nich ze mną jesteście:)
W tym cyklu "góry" opisałem, w ciągu ostatnich dwóch lat, szereg szlaków pokonanych w Tatrach, Gorcach, Karkonoszach, Beskidzie Wyspowym.
Tym samym polecam też wcześniejsze wpisy, wystarczy kliknąć ikonkę "góry" poniżej i już w nich ze mną jesteście:)
Dziękuję za uwagę
Piotr Wujec
Piotr Wujec
O autorze: Piotr Wujec - pasjonat łażenia po górach i żagli (sternik jachtowy), miłośnik rodzinnego miasta Warszawy, pasjonat lotnictwa, ukończył Zarządzanie Infrastrukturą Lotniczą na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki, Prawo Lotnicze na Uczelni Łazarskiego oraz kurs szybowcowy Aeroklubu Warszawskiego.
Zawodowo Piotr Wujec jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, doktorantem w Instytucie Prawa Upadłościowego i Restrukturyzacyjnego Uczelni Łazarskiego.
Układ bloga
Mój blog jest podzielony na kilka tematów, tym samym wpisz w wyszukiwarkę bloga temat:
- "Mazowsze", o ile interesuje Ciebie Mazowsze, w tym Puszcza Kampinoska,
- "góry" o ile interesują Ciebie góry od Teneryfy, poprzez Karkonosze, Gorce i Beskidy po Tatry,
- "Siadaj proszę pogadamy" o ile chcesz poczytać o geopolityce, np. o Katalonii;
- "lotnictwo", nazwa opisuje celnie temat cyklu wpisów;
- "polskie konstrukcje", o ile chcesz poczytać o nich racząc się zdjęciami.
- "Taktyka", jeśli chcesz ją poznać od stosowanej przez falangę hoplitów starożytnej Grecji, poprzez legiony rzymskie, rycerstwo podczas średniowiecznych walk Anglików z Francuzami, Burów podczas Wojny Burskiej, po organizację obrony przeciwlotniczej Polski w 1939 roku.
- "Warszawa" to historie i zdjęcia na temat mojego miasta;
- "Mazury" zakres oczywisty:)
- "photoblog Piotr Wujec", to po prostu moje zdjęcia.
Zapraszam do lektury
Piotr Wujec
Zapraszam do lektury
Piotr Wujec
Trudny marsz. Warto napisać więcej o tych mało znanych górach. Brakuje u nas przewodników dla osób chcących chodzić po górach Teneryfy, a te co są nadają się tylko dla kierowców:)
OdpowiedzUsuń