Vilaflor, Santa Cruz de Tenerife. Najwyżej położona osada Teneryfy
Vilaflor, Santa Cruz de Tenerife. Najwyżej położona osada Teneryfy
Kiedy teraz ja przeżywam jak „żaba okres” czerwcowe warszawskie upały, to przypomniał mi się mój samotny sierpniowy marsz przez zwrotnikowe góry… hmm to były upały. Jedyne co było fajniejsze to fakt, że szedłem bez garnituru i krawataJ
fot. Piotr Wujec |
Ok gdzie to
było Panie Piotrze i kiedy?
Było to w
2018 i 2019 roku.
Vilaflore, Santa Cruz de Tenerife to najwyżej
położona osada Teneryfy, jej budynki rozciągają się na wysokości ponad 1400 m
n.p.m. Miałem przyjemność dwa razy wyruszać z Vilaflore w 14 -16 godzinny marsz
górami Teneryfy w kierunku Oceanu.
Teneryfa: 1- Vilaflor, ten opis 2 - szlak przez szczyty, kolejny opis, 3 - wąwozy następny opis, 4 - ostre zejście, 5 nocny marsz, 6 - punkt odcelowy po 16 h marszu. |
1 - miejsce docelowe, dobrze widać różnicę wysokości....
Co mnie
urzeka w Vilaflore?
Lasy, kawa i
góry…
Może najpierw
zacznę od kawy.
fot. Piotr Wujec |
Za pierwszym
razem jadąc z rodziną wynajętym samochodem zatrzymaliśmy się tam na pyszną kawę
w drodze na wulkan. Ten najwyższy Teide. Miejscowość ta jest położona na
południowym stoku wulkanu, najwyższego na Teneryfie.
Generalnie
na wyspie Teneryfa jest około 300 wulkanów, praktycznie większość licznych
szczytów to wygasłe wulkany tej wyspy…
Wówczas wypiłem pyszną kawę na rozdrożu w tej knajpce
fot. Piotr Wujec |
i postanowiłem wrócić tam w celu zdobycia widocznych z niej szczytów.
Uczyniłem to kilka dni później autobusem,
wyruszając rano ok 6 w podróż, z której miałem wrócić do naszej kwatery około 3
nad ranem kolejnego dnia…
No zapytacie
co to za kawa, kawa o nazwie po naszemu pisząc „cafe con leczie leczie” czyli z
podwójnym mleczkiem, słodkim… pyszna.
OK wracam do
gór.
To spore góry
do samotnego przejścia.
Miejsce
mojego startu i godzina.
Godzina
06.30.
Autobus odjeżdża
nieregularnie i mało punktualnie z widocznego na zdjęciu dworca autobusowego w
Playa de Las Americas położnego przy drodze TF 481.
Dworzec
autobusowy jest niejako „na tyłach” Magma Arte Congresos, jakieś 100 m w dół
wzdłuż urwiska, do tego blisko Siam Park.
fot. Piotr Wujec |
Autobus jedzie dość długo do Vilaflor ok 30 min, bo wspina się z wysokości 0 m n.p.m na 1400 m n.p.m.
Jestem jednym z dosłownie kilku pasażerów w 2018 gdy jadę sam, a
z synem w 2019 roku jesteśmy rano jedynymi pasażerami… Niestety turyści wolą
wylegiwać się na plaży, może stety bo ja lubię dzikie góry…
Po drodze
jadąc autobusem, takim PKS Teneryfy, widzę za oknem dwa szczyty, jeden mający 1
tyś m. n.p.m. (Roque del Conde) zdobyłem idąc od Oceanu 12 h w tą i z powrotem
w 2018 i 2019 roku, drugi wyższy 1200 m. n.p.m. (Roque Imoque) w 2019 i 2020
roku, oba polecam są super dzikie i z pięknymi widokami.
fot. Piotr Wujec |
Uwaga
Wodę na
zapas warto kupić przed wejściem do autobusu, jest znacznie tańsza nad Oceanem
niż w górach.
Tak jak
pisałem w poprzednich odcinkach miałem już za sobą doświadczenie dwóch wypraw
podczas pobytu w 2018 w góry teneryfy, na wysokość ok 1 tys m n.p.m., każda po
10-12 h marszu, wiedziałem co jest istotne.
Idąc w nie
po raz trzeci podczas tego pobytu, miałem wychodząc z apartamentu o 6.30 rano w
plecaku i bidonie solidnie schłodzone 6 litrów wody, w bidonie 1 l plus pięć 1
l butelek, do tego ciepła herbata 0,5 l w termosie na powrót nocą.
Zabrałem ze
sobą, był to okres gdy byłem wegetarianinem, też suszone daktyle, orzechy
nerkowca, trzy wegańskie batony oraz pomarańcze.
Do tego
należy mieć ze sobą, jak zawsze w górach, nawet zwrotnikowych, jak na
Teneryfie: wełniany sweter, bluzę i podkoszulkę na zmianę, czapkę z daszkiem,
nóż, dobrze wyposażoną apteczkę, skarpety na zmianę, dwie latarki czołówki, do
tego zabrałem lekką pałatkę, dobra rzecz na postoju, bo może chronić przed
słońcem.
Oczywiście ubrałem
się w długie spodnie i koszulę z długim rękawem, jak to w tropiku.
Wracam do
drogi.
Vilaflor, Pedro de San Jose Betancur, fot. Piotr Wujec |
Na miejscu
warto wysiąść przy tym pomniku. Idzie się w przeciwnym kierunku niż wskazuje
drogowskaz, o ile idzie się w góry a nie do miasteczka.
O pomniku
jeszcze napiszę poniżej.
Obok tego pomnika
jest sklep, ostatni spożywczy na szlaku.
Nieco poniżej tego pomnika jakieś 5 min w dół jest knajpka z doskonałą kawą, znacznie tańszą i lepszą niż serwowana nad Ocenem. Jest ona poniżej stacji beznzynowej.
Po wypiciu
kawy ruszyłem w górę, idąc poboczem wijącej się stromo drogi (TF-51, a potem TF
21).
Na tym
skrzyżowaniu odbiłem w lewo. Mijam takie piękne auto!
fot. Piotr Wujec AD 2018 |
Mimo, że była dopiero raptem 9 rano, to już było gorąco, gdyż Vilaflor leży na południowych stokach Masywu Teide.
Ja szedłem w sierpniu, tym samym był skwar
mimo, że byłem na wysokości ok 1400 m n.p.m.
fot. Piotr Wujec |
Po przejściu
ok 300-500 mijam krzyż… pod nim widać jak głębokie są wąwozy nawet w tej
miejscowości, przedsmak gór…
Dalej głośne
ujęcia wody…
A po lewej
kawiarnie.
Patrzę na nazwę „Tito”…wchodzę.
fot. Piotr Wujec |
Oczywiście odwiedzam kawiarnie prowadzoną przez Jugosłowianina.
Warto tam podładować telefon co ja uczyniłem i napić się świetnego soku
pomarańczowego wyciskanego na miejscu.
Potem szedłem
drogą w górę.
Uwaga
Tak jak
pisałem w poprzednich odcinkach oznaczenie szlaków na Teneryfie jest fatalne!
Po jakimś czasie po lewej zobaczyłem taką miłą tablicę….
Myślałem
idąc pierwszy raz w 2018, że tak jak u nas w Polsce, te ok 19 km do Arony górami
plus ok 5-8 km w dół do Oceanu szutrowymi drogami i szlakami, to będzie pikuś… Pan Pikuś, góra 12 h, hmm nie
w tych górach tak fatalnie oznaczonych, pełnych wąwozów…
Ostatecznie wróciłem
na kwaterę około 3 nad ranem… czyli po ponad szesnastu godzinach na szlaku…
No ale
wracam do ranka gdy wchodziłem na szlak.
fot. Piotr Wujec |
fot. Piotr Wujec |
Jest to Sanktuarium Santo Hermano Pedro (Pedro
de San Jose de Betancur y Gonzales), tego samego, którego pomnik mijałem niżej,
urodzonego w Villaflore w 1667 roku. Był
On synem francuskiego rycerza, który podbijał Kanary dla Króla Aragonu Henryka
IIII (Króla Castylii I Leon).
fot. Piotr Wujec |
Tak jak w
poprzednich moich wpisach ponownie podkreślam, że w Hiszpanii brak „Hiszpanów”
poza Królem Hiszpanii, tak jak w Belgii, też poza Królem Belgów brak Belgów. W
Belgii są od „zawsze” Walonowie i Falmandowie, a od 50 lat do tego
Marokańczycy. Tak i Królestwo Hiszpanii jest zlepkiem narodów, jest de facto
federacją, zdominowaną przez Kastylijczyków, gdzie obok nich żyją inne narody
Katalończycy, Aragończycy, Baskowie, Galijczycy, itd., itd.
Kaplica
ocalała, tak jak i inne na tej wyspie, gdyż na szczęście dla Teneryfy tylko krótko
rządzili lewicowi Republikanie. Słynęli oni, a szczególnie komuniści i
anarchiści, z palenia kościołów, niszczenia pomników i mordowania duchownych,
co było jedną z przyczyn błyskawicznych sukcesów gen. Franco, gdy na skutek
zbrodni Republikanów wybuchł bunt w hiszpańskim wojsku.
Zresztą gen
Fanco został zesłany przez socjalistów na Teneryfę, gdzie milicje
socjalistyczne trzy razy bezskutecznie próbowały Jego zamordować, co spowodowało
Jego decyzję o buncie. Udał się on następnie do Maroka Hiszpańskiego, kolebki
buntu przeciwko Republice… Niestety wojna domowa w Hiszpanii była okrutna. Nie
ma co o niej pisać.
Tak naprawdę
trwa do dziś, jak się patrzy na stosunek Hiszpanii i Kastylyjczyków do
Katalończyków. Przypominam to Katalończycy i Barcelona najdłużej opierali się,
bo aż do 1939, przeciwko Franco, włoskim faszystom i wspierającym ich
niemieckim nazistom.
Sporo już
pisałem o historii Teneryfy w poprzednich odcinkach, o tym świętym pochodzącym z
Vilaflore napiszę kiedyś obszerniej.
Wracając do
trasy.
fot. Piotr Wujec |
fot. Piotr Wujec |
Z tarasu
wokół kaplicy rozlega się piękny widok na Vilaflor.
fot. Piotr Wujec |
Wokół
kaplicy rosną wiekowe sosny kanaryjskie, gatunek endemiczny, piękny, wolno
rosnący…
fot. Michał Wujec |
Sosny rosnące
ze skał…
fot. Piotr Wujec |
fot. Piotr Wujec |
Są to sosny
najbardziej na świecie odporne na ogień, pod pełną ochroną. Są one bardzo
dzielne rosnąc w takim klimacie.
fot. Piotr Wujec |
Tak w
temacie dzielny.
Najpierw w 2018 roku szedłem sam, a w 2019 roku poszedł ze mną tym samym trudnym 14 godzinnym szlakiem mój młodszy 15 letni wówczas syn. Jestem dumny z Jego kondycji i odwagi.
Od kaplicy
droga idzie dalej w górę na wysokość grubo ponad 1400 m n.p.m.
Są ciekawe
widoki…
fot. Piotr Wujec |
Ciekawe
pytania widoczne na szybach stojących latami autJ
Na tym skrzyżowaniu należy skręcić w prawo.
Na tym poniżej w
lewo na szlak do Oceanu lub w prawo na sąsiedni szczyt…
Jakieś 900 m pod górę, ja idąc sam w 2018 oczywiście wybrałem tą opcję, wlazłem, wróciłem i ruszyłem dalej szlakiem w 2018 r. szaleństwo 47 latka… Bywa.
W 2019 z Synem już
tak nie szalałem, od razu idąc w kierunku oceanu.
No a jeśli
pragniecie iść w górę, to już Wam opisuję trasę, bo warto.
Jest tutaj
jedna z nielicznych map na szlaku…
Idąc na
szczyt wznoszący się ok 2000 m n.p.m. idę ostro w górę lecz… nawet mijam taką
płaską przestrzeń… jedyną płaską tego dniaJ, kolejną zobaczę ok 3 nad ranem kolejnego
dnia nad Oceanem…
Widoki są
piękne. Upał coraz mniejszy nim wyżej.
Brak
oznaczenia szlaków, idę szukając kupek kamieni… zerkam na mapę i na kompas,
jest fajnie bo zero ludzi na szlaku.
Czasami
drogę wskazuje mi kompas i mapa, a czasem białe kropki.
Mijam po
drodze drogę, jak to brzmi. I dalej wyżej.
Jest tam cudowna cisza, idę sam i cisza,
nawet brak ptaków w tym sosnowym zwrotnikowym
lesie.
Podczas
jednego z postojów w cieniu sosen widzę hen daleko mój cel – Ocean.
Powrót jest
nie za miły, idąc skałami jest OK, choć trochę balansuje na krawędzi…
lecz marsz
żwirowiskiem jest mało miły, osuwam się kilka razy…
Tak wyglądałem zapocony w 2018 r. lecz było warto |
Po ok 2 h
jestem z powrotem na tym samym rozdrożu powyżej Vilaflor.
Tutaj rada.
Nim ruszycie
dalej w stronę Oceanu na dziki i bezludny szlak, to po lewej miniecie hotel… ostatni
budynek w miejscowości przed dziczą. To naprawdę ostatnie miejsce gdzie można
uzupełnić wodę, kolejne za 10 h… lub 12 h marszu góra dół góra dół. Ja ją na szczęście
uzupełniłem zarówno idąc sam w 2018, jak i z moim synem w 2019 r.
Można też się schłodzić jak ja z Synem w 2019 te 15-20 minut w cieniu to ostania szansa przed dziczą i ukropem gór... Jest tam piękny holl, wysoki z małą fontanną i bardzo droga woda... do picia. Warto ją kupić. Ja w tym upale piłem ok 1 l na godzinę.
fot. Piotr Wujec |
fot. Piotr Wujec
Nieco dalej
są drogowskazy i od tego miejsca zaczyna się cudowna dzicz.
W 2018 roku od
tego miejsca wyruszając ok południa to spotkałem po drodze po kilku godzinach tylko
jedną Niemkę i nikogo do godz. 24, gdy wyszedłem na czołówce na drogę wiodącą
do cywilizacji jakieś 1000 może 1200 m niżej…
No ale to
już osobna historia, na osobny wpis.
Każdemu co
szuka adrenaliny polecam góry Teneryfy, gdzie brak potoków, gdzie jest sucho,
brak oznaczeń szlaków a drogę wskazuje kompas i mapa. Jest tam super.
Pozdrawiam Piotr Wujec
Komentarze
Prześlij komentarz
Informuję.
Na swoim blogu toleruję w komentarzach każdą opinię, jest mi obca poprawność. Poprawność to zabójczyni wolności.
Czy cenzuruję komentarze?
Nie. Cenzura jest zakazana w Konstytucji RP.
Ja cenię sobie wolność słowa i prawo.
Na blogu usuwam wulgarne komentarze.
Proszę unikajmy wulgaryzmów.
Podsumowując.
Informuję o możliwości zaniechania publikacji na moim blogu komentarzy o treści wulgarnej.