Polski Grzebień cz.2. Tatry Wysokie VIII.

Polski Grzebień cz. 2. 

Tatry Wysokie VIII.

Piotr Wujec





Siedząc nad Litworowym Potokiem, na Litworowej przehybie (2050 m. n.p.m.) patrzę na Litworowy Staw (1860 m n.p.m.). fot. Piotr Wujec



Kończąc opis przejścia jednym z dłuższych szlaków tatrzańskich (rozpoczęty w zamieszczonym na moim blogu odcinku "Polski Grzebień I. Tatry Wysokie"):


poniżej kilka moich uwag, opisów, jak najmniej powiązanych z przewodnikami, a jak najbardziej z moimi odczuciami. 


Nim ukażą się nam tak piękne widoki jak powyżej, to mamy sporo na tym szlaku do przejścia. 


Kamienista ścieżka wije się zatem zboczem Hrubego Rogu mijając w dużej odległości Kaczą Siklawę (Hviezdoslavovo Vodopad), wodospad malowniczy i stosunkowo wysoki.

Powyżej alpinistycznej bazy namiotowej opisanej w poprzednim odcinku, po minięciu Litworowego Potoku, który jeszcze nie raz przetnę na tym szlaku, zaczynam nieco ostrzej wspinać się w górę. Po kilkuset metrach ścieżka robi się wąska i stroma. Co gorsza pełna drobnych kamieni, z licznymi momentami gdy jest bardzo, bardzo wąska. Taka pozostanie przez ok 1 godz marszu w górę. 


Uwaga praktyczna. 

Warto zrobić zdjęcie podchodząc, gdyż las ten wodospad wyżej skrywa w całości przed oczami wędrowca idącego szlakiem...

Poniżej plan mojej marszruty (oznaczony kropkami) Schronisko Roztoka - Polski Grzebień - Schronisko Dolina Roztoki.



Plan wycieczki, czas marszu ok. 12 godzin, na podstwie Przewodnika Pascala Tatry Polskie i Slowackie, Tomasz Nodzyński, Barbara Zygmańska, wyd. 2005, fot. Piotr Wujec



fot. Piotr Wujec

Litvorovy Potok, powyżej Kaczej Siklawy, widać daleko między masywem Młynarza po lewej a Jaworową Granią po prawej na końcu doliny miejsce, w którym w nią wszedłem. fot. Piotr Wujec

Powyżej wodospadu Kaczej Siklawy ścieżka jest nieco łatwiejsza gdyż zamiast umykającego spod nóg żwiru i drobnych kamieni idę dalej po głazach.

Zaczynają się piękne widoki, w tym na Gerlach i Ganek (2462 m n.p.m.). Jest wspaniale gdyż zaczynam maszerować na wysokości ponad 1600 m n.p.m. gdzie oddycha się tak cudownie. 

Po ponad 1 godz marszu od wodospadu ścieżką wiodącą po głazach, ukazuje mi się spoza głazów Litworowy Staw (1860 m n.p.m.)


Litworowy Staw. fot. Piotr Wujec 2017

Jest to piękne miejsce. 
Rozległy słowacki staw jest z jednej strony zwieńczony stromym stokiem Litvorovego Szczytu, z drugiej łagodnie do niego opadającą polaną, z pozostałych  zwałami głazów...

Widać to doskonale gdy powyżej tego stawu wspinam się na strome zbocze Litworowej Przehyby.


Litvorove Pleso (Litworowy Staw) widok z podejścia na Polski grzebień przez Litworową Przehybę, fot. Piotr Wujec 



Powyżej Litworowego Stawu wejście staje się trudniejsze, im bliżej Litworowej Przehyby.

Uwaga!

Szlak powyżej Litworowego Stawu się wije, jest oznaczony tylko na kamieniach, tym samym momentami mało widoczny. Moim zdaniem należy uważnie wspinać po głazach i skałach. Warto trzymać się szlaku gdyż skróty w tak wielkim rumowisku skalnym mogą okazać się ... długie i trudne do przejścia.

Jest to trudny fragment trasy zajmujący ok 1 godziny od Litworowego Stawu do Zmarzłego Stawu.

Polecam postój, jak na powyższym zdjęciu,  nad Litworowym Potokiem, potem jest trudny odcinek i warto złapać siły.








Litworowa Przehyba za mną oznaczenie szlaku, widok na Litworowy staw. fot. Piotr Wujec

Po pokonaniu Litworowej Przehyby jest nieco łagodniej, schodzę kawałek do Zmarzłego Stawu (2047 m n.p.m.), który robi niesamowite wrażenie.

to tam spotkałem pierwsza kozicę, którą za zakrętem ścieżki minąłem w odległości ok 10 m.
Uciekła gdy sięgnąłem po telefon w celu zrobienia jej zdjęcia.


Widok na Zmarzły Staw z Litworowej Przehyby powyżej stawu Mała Wysoka (2429 m n.p.m) na prawo od niej przełęcz Polski Grzebień, jest dalej i wyżej niż się wydaje. fot. Piotr Wujec 

Od Litworowej Przehyby czekało mnie jeszcze ponad godzinę marszu na Polski Grzebień.

Po przejściu głazami wzdłuż Zmarzłego Stawu, który zmusza do postoju swoim pięknem. Jest ostra ścieżka w górę z fragmentem łańcuchów na Polski Grzebień.

Jest tak piękny widok, cisza, pusty szlak jak okiem sięgnąć, że czuję radość.


fot. Piotr Wujec

Mijam rozgałęzienie szlaków przy którym zaczynają się strome drewniane, 
wręcz są to "schody dla wielkoludów" o wysokich stopniach,
wykonane z kłód i luźnych kamieni....

fot. Piotr Wujec
Dochodzę wreszcie po 8 godz. marszu od Schroniska Roztoki 
na Polski Grzebień 
gdzie wita mnie ... 
wiszący sandał...

Polski Grzebień widok w kierunku Pn.-Zach. na Polskę. fot. Piotr Wujec

Z Polskiego Grzebienia roztacza się też widok na Słowację.

fot. Piotr Wujec
Na szczycie spotykam pierwszego od dwóch godzin turystę, samotnego jak i ja Słowaka, który robi mi zdjęcia w dwóch kierunkach.

Polski Grzebień, za mną Litworowy Szczyt i Zadni Gerlach.

Polski Grzebień, w tle Świstowy Szczyt 


Po kilkunastu minutach schodzę, niestety jest już za późno aby iść na Rohatkę.

Maszerując w dół mijam kozicę, która się nie płoszy moja obecnością.


fot. Piotr Wujec
Poniżej Litworowego Stawu gdy wracam w doliny to kolejna kozica robi sobie ze mną zdjęcie, 
no może ja z nią.... trudno wyczuć.


fot. Piotr Wujec

Marsz w dół jest męczący i trudniejszy niż sądziłem, jest to trzeci dzień mojego ostrego chodzenia po Tatrach Wysokich i dopada mnie kryzys dnia trzeciego. Co gorsza nie mam na niego czasu. Jednak koniczny jest dłuższy postój.

Niestety zejście zajmuje mi tyle czasu co wejście, wbrew informacją na mapach i moim wcześniejszym wyliczeniom, że zejdę szybciej oszczędzając ok 2 godz... Dokuczają mi kolana i czuje ciężar plecaka bardziej niż idąc pod górę.

Z trudnością trawersuję w drodze powrotnej, w 11 godz marszu, ścieżkę nad Białą Wodą, a dopiero hen daleko widać zakręt doliny ... do którego mam ok 2 godz marszu, a za nim jeszcze ponad godzina i dopiero Łysa Polana 



Z trudnością trawersuję w drodze powrotnej, w 11 godz marszu, ścieżkę nad Białą Wodą, hen daleko widać zakręt doliny do którego mam ok 2 godz marszu, a za nim jeszcze godzina i dopiero Łysa Polana. fot. Piotr Wujec 

Wobec szybko nadchodzącego zmierzchu przyśpieszam, niestety zmierzch, a potem noc łapie mnie na wysokości Polany pod Uplazkami, tym samym ostanie dwie godziny maszeruję na czołówce, śpiewając sobie celem odstraszenia niedźwiedzi, których matecznikiem jest zarówno dolina Białej Wody, jak i Dolina Białki.

Poniżej słowackiej leśniczówki na Polanie Białej Wody gdy już dotarłem do drogi idącej na Łysą Polanę, w nocy zatrzymał się przy mnie słowacki leśnik, oferując mi podwózkę na polską stronę z której skonany 14 godzinna wyprawą skorzystałem i za którą temu Słowakowi dziękuje.

Noc w górach to dylemat.

Miałem ze sobą pałatkę, śpiwór, prowiant lecz wybrałem marsz zamiast noclegu. Specyfiką obu dolin po słowackiej stronie (Białej Wody i Białki) jest brak ludzkich siedzib aż do wysokości leśniczówki na końcu Polany Białej Wody, tym samym oznacza to 5-6 godzin marszu przez bezludzie.

Moje wnioski 46 latka są następujące, dla każdego w moim wieku:

1) do czasów podanych na mapie na tym szlaku, tj. 10 godzin marszu Łysa Polana - Polski Grzebień, należy doliczyć nie tylko 2 godziny na postoje, lecz i jeszcze z 2 godziny na marsz...tym bardziej, że w gęstych lasach tych dolin szybko robi się ciemno,

2) zawsze, tak jak ja, zabieraj ze sobą czołówkę, pałatkę, termos, prowiant dobrze opakowany w folię aby nie pachniał kusząco dla niedźwiedzi i ... gwizdek, on faktycznie odstrasza niedźwiedzie.


Podsumowując


Wymarsz ze Schroniska Roztoka ok. 7.30, powrót do Schroniska Roztoka ok. 22.30.

Zaspałem po marszu w deszczowych warunkach dzień wcześniej na Pięć Stawów...

Brak możliwości legalnego przejścia granicy przez Białkę, między Polaną Białej Wody a Schroniskiem Roztoki, powoduje "nadłożenie" ok 4 godz. marszu pętlą przez Łysą Polanę.

Wspaniale gdyby powstała kładka na Białce...

W kolejnym odcinku opisze Dolinę Roztoki, której zimowe kwietniowe przejście z moimi synami do Pięciu Stawów już opisałem na moim blogu, tym razem opiszę letnie, sierpniowe wrażenia z obu tych dolin.


Dziękuję za uwagę

Piotr Wujec AD 2017


O autorze: Piotr Wujec - pasjonat łażenia po górach i żagli (sternik jachtowy), miłośnik rodzinnego miasta Warszawy, pasjonat lotnictwa, ukończył Zarządzanie Infrastrukturą Lotniczą na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki, Prawo Lotnicze na Uczelni Łazarskiego oraz kurs szybowcowy Aeroklubu Warszawskiego. 
Zawodowo Piotr Wujec jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, doktorantem w Instytucie Prawa Upadłościowego i Restrukturyzacyjnego Uczelni Łazarskiego. 

Komentarze

  1. Warto tam iść!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać jak buty znoszone! Miłe dla oka fotki. Dla mnie za wysoko i za daleko. Szkoda nerwów na powroty po nocy. Rozumiem, rozumiem, nie było innego wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety faktycznie nie było innego wyjścia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Informuję.
Na swoim blogu toleruję w komentarzach każdą opinię, jest mi obca poprawność. Poprawność to zabójczyni wolności.

Czy cenzuruję komentarze?
Nie. Cenzura jest zakazana w Konstytucji RP.
Ja cenię sobie wolność słowa i prawo.
Na blogu usuwam wulgarne komentarze.
Proszę unikajmy wulgaryzmów.

Podsumowując.
Informuję o możliwości zaniechania publikacji na moim blogu komentarzy o treści wulgarnej.

Najczęściej czytane. EN. The most read posts on my blog.